**********************************************************
Czekając na przebiśniegi
Piłem mocną herbatę,
Jak zwykle, bez cukru.
Dni pełne wieczorów
I śpiewu Cohena
Zbliżały nas do siebie,
Do wiosny.
Szczapy w kominku
Przenosiły barwy
Na twoje ramiona.
Całowałem je śpiesznie,
Zanim umkną.
... Pachniałaś nadzieją.