Pozostawiony przyjaciel

Drzewo

Mój jedyny przyjaciel

Ktoś je kiedyś posadził

W tym parku

Ten ktoś

Nie żyje już od stu lat

A może od stu pięćdziesięciu trzech

A stary dąb

Wciąż wygląda młodo

Zna wszystkie moje tajemnice

Bojaźliwie szeptane o zmierzchu

Aby nikt inny nie usłyszał

Jego liśćmi ocierałem łzy

Kiedy jeszcze potrafiłem płakać

Drzewo

Bywałem z tobą godzinami.

Zazdroszcząc harcującym w koronie ptakom

Wtulałem się w twój pień

Wyrozumiały i życzliwy

Stałoś samotnie jak ja

Ale ja mogłem odejść

Więc poszedłem

I ciągle idę

Lecz nie wiem

Czy jest mi z tym lepiej.